25 lat więzienia dla Piotra N. za brutalne zabójstwo kolegi
Do zdarzenia doszło w Brennie w powiecie leszczyńskim w grudniu ub. roku. Zwłoki 39-letniego Sebastiana M. z licznymi ranami głowy znalazł w Wigilię sąsiad. Śledczy ustalili, że zabójstwa mógł dokonać jeden z mieszkających w sąsiedztwie znajomych ofiary.
Jak informowali śledczy, zabójstwa dokonano przy użyciu maczety, którą podejrzany przyniósł ze sobą z mieszkania. "Sprawca zadał kilkanaście ciosów w głowę, także kilka w ręce. Gdy pokrzywdzony był już nieprzytomny i leżał na podłodze, podejrzany zabrał mu portfel z pieniędzmi" – podawała prokuratura.
37-letniego obecnie Piotra N. oskarżono o zabójstwo i dokonanie rozboju. Jak podkreślił w akcie oskarżenia prokurator, "w dniu 23 grudnia 2022 roku działając w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia Sebastiana M. w związku z rozbojem, używając wobec niego przemocy, posługując się przy tym maczetą (…), działając z bardzo dużą siłą zadał Sebastianowi M. co najmniej 10 uderzeń w głowę oraz w ręce, którymi pokrzywdzony zasłaniał się przed ciosami".
Proces Piotra N. ruszył przed poznańskim sądem okręgowym w październiku tego roku. Oskarżony powiedział w sądzie, że do zarzutu przyznaje się w części. Jak mówił, "nie przyznaje się do rozboju, bo nie zrobiłem tego dla pieniędzy".
W mowie końcowej prokurator zażądał dla Piotra N. kary dożywotniego pozbawienia wolności. Zwrócił uwagę na brutalność czynu popełnionego przez oskarżonego, a także na to, że zaatakował on mężczyznę od tyłu, bez żadnego słowa. Głównym motywem działania oskarżonego miała być chęć uzyskania pieniędzy, a po zdarzeniu – w opinii prokuratora – oskarżony zacierał ślady popełnionego przestępstwa.
Obrona wniosła z kolei o uznanie oskarżonego winnym zabójstwa i wymierzenie mu kary 12 lat więzienia. Obrońca przekonywał, że oskarżony przyznał się do winy, współpracował z organami ścigania, wyraził także skruchę i przeprosił rodzinę Sebastiana M.
Sam Piotr N. w ostatnim słowie podkreślił, że bardzo żałuje tego, co zrobił. "Sebastian był moim najlepszym kumplem, byliśmy bardzo zżyci ze sobą. To była kłótnia na wysokim szczeblu naszej znajomości. Nie planowałem niczyjej śmierci, poszedłem tam bez żadnej broni, chciałem po prostu z nim porozmawiać, jak każdego dnia usiąść i się napić wódki, bo tak robiliśmy od wielu lat. Byliśmy obaj alkoholikami. Wszystko wyniknęło z powodu kłótni i awantury" – mówił.
"Chciałbym prosić sąd o wyrok, który pozwoli mi się wyleczyć z tych moich złych zachowań, z nałogów. Nie chciałbym reszty mojego życia, które mi zostało, spędzić w więziennej celi, bo to jest agonia i wegetacja – w żaden sposób to człowieka nie naprawia, ani nie resocjalizuje. Jeszcze raz przepraszam za wszystko, co się stało i żałuję tego. Nie byłem złym człowiekiem, czy to w pracy, czy z sąsiadami, zawsze każdy mógł na mnie liczyć. Byłem pomocny dla ludzi, nie przejawiałem agresji" – dodał.
W środę Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał oskarżonego za winnego wszystkich zarzucanych mu czynów, w tym dokonania zbrodni zabójstwa w związku z rozbojem, czyli winnego dokonania czynu z art. 148 par. 2 punkt 2. Sąd wymierzył Piotrowi N. karę 25 lat pozbawienia wolności. Sąd zasądził także od oskarżonego na rzecz ojca Sebastiana M. zadośćuczynienie w kwocie 40 tys. Sąd orzekł także o pozbawieniu praw publicznych oskarżonego na okres 10 lat.
Sędzia Danuta Kasprzyk przypomniała w uzasadnieniu wyroku, że oskarżony wraz z Sebastianem M. byli bardzo dobrymi kolegami, znali się od wielu lat i obaj nadużywali alkoholu. W dniu, kiedy doszło do zbrodni, oskarżony udał się do Sebastiana M. w celu pożyczenia od niego pieniędzy. Otrzymał odpowiedź, że nie pożyczy mu kolejnej sumy, bo Piotr N. jest już mu winien pieniądze. W tym momencie oskarżony miał wyjść zdenerwowany z mieszkania. Poszedł do drewutni, skąd zabrał maczetę, schował ją do rękawa kurtki i wrócił.
"Kiedy wszedł (...) pokrzywdzony siedział na taborecie w kuchni, tyłem do drzwi wejściowych i oglądał telewizję. Oskarżony wyjął maczetę z rękawa kurtki i bez żadnego uprzedzenia zaatakował pokrzywdzonego zadając cios od tyłu" - mówiła sędzia.
Po tym pierwszym ciosie pokrzywdzony zdołał się jeszcze odwrócić w stronę oskarżonego i zasłonić rękoma, po czym nastąpiły kolejne uderzenia.
Dodała, że Piotr N. wiedział, że pokrzywdzony trzyma portfel w przedniej kieszeni spodni, więc – jak wskazała – "w momencie kiedy Sebastian M. leżał już bez ruchu na podłodze w pozycji na brzuchu, oskarżony go odwrócił, wyjął mu z kieszeni spodni ten portfel i zabrał". Następnie oskarżony przemył maczetę w wozie jeziora, a później odłożył ją na miejsce do pomieszczenia gospodarczego, po czym poszedł do domu spać.
"Przyjmując taki stan faktyczny oraz dowody w tej sprawie, sąd rozważył wniosek prokuratora o wymierzenie oskarżonemu kary dożywotniego pozbawienia wolności, jak również wniosek obrońcy, ażeby zakwalifikować to zdarzenie jedynie jako przestępstwo zabójstwa w wersji tzw. podstawowej i wymierzyć oskarżonemu karę 12 lat pozbawienia wolności. Ten stan faktyczny przekonuje, że przyjęta przez oskarżyciela kwalifikacja prawna czynu jest całkowicie słuszna i sąd zdecydował się wymierzyć karę 25 lat pozbawienia wolności" – podkreśliła sędzia.
Dodała, że orzeczona kara będzie adekwatna i sprawiedliwa.
Wyrok wydany w środę nie jest prawomocny. Strony postępowania nie wykluczają złożenia apelacji. (PAP)
autor: Anna Jowsa
ajw/ jann/