Inwestycje w sieć kolejową to zadanie państwa
Jankowiak pytany o to, czy samorząd regionu rozważa w przyszłości sfinansować - całkowicie lub w znacznym stopniu - duże inwestycje kolejowe, takie jak np. odbudowę drugiego toru na trasie Poznań-Piła lub rozbudowę innych tras, zaprzeczył. "Obecnie nie ma takich możliwości" - powiedział.
"Jako województwo w modernizacje linii kolejowych zaangażowaliśmy się chyba najmocniej w skali kraju. Nasze inwestycje w linie z Poznania do Wągrowca, Wolsztyna, a potem do Piły były największe w porównaniu do innych samorządów. Dzięki wsparciu środków dostępnych w ramach programu regionalnego wyremontowanych zostało w ostatnich latach około 200 km linii kolejowych na terenie województwa. Natomiast w nieskończoność nie możemy i nie chcemy dźwigać tego ciężaru finansowania inwestycji w sieć kolejową. To jest zadanie państwa" - zaznaczył.
W tym kontekście podkreślił, że trasy łączące Poznań z Wolsztynem, Wągrowcem, a także Piłą nie są postrzegane przez władze kolejowe jako linie o znaczeniu krajowym. "Natomiast z naszego punktu widzenia są to kluczowe linie, dlatego zdecydowaliśmy się sfinansować w znacznej mierze ich modernizację" - dodał.
Wicemarszałek ocenił, że elektryfikacja linii Poznań-Wągrowiec, która zmniejszyłaby problemy taborowe samorządowych Kolei Wielkopolskich, mogłaby kosztować około 150 mln zł, czyli tyle, ile obecnie kosztuje zakup 3-4 nowych składów elektrycznych.
"Ale z budżetu województwa tej elektryfikacji finansować nie możemy, bo to nie jest nasze zadanie. Z pieniędzy unijnych w obecnej perspektywie takich sum nie ma. Spośród inwestycji w infrastrukturę torową zabezpieczyliśmy pieniądze na dokończenie modernizacji linii z Wągrowca przez Gołańcz do granicy z woj. kujawsko-pomorskim oraz na budowę drugiego przęsła mostu kolejowego na Warcie i fragmentu drugiego toru w Obornikach wraz z mijanką w Parkowie. Te dwie inwestycje wyczerpują nasze możliwości z programu regionalnego" - powiedział samorządowiec.
Dodał, że łączny koszt obu projektów może wynieść 300-400 mln zł.
Jankowiak został zapytany również, czy samorząd - w dalszej perspektywie czasowej - chciałby wydłużyć trasy, które mają zostać zmodernizowane w ramach programu Kolej Plus. Chodzi m.in. o linie do Czarnkowa, Gostynia czy Śremu, które według obecnych planów będą kończyć swój bieg w tych miastach.
"W każdym przypadku przelotowość linii poprawia jej atrakcyjność. Ale z drugiej strony nie możemy mechanicznie odtwarzać historycznych przebiegów wszystkich tras, bo przez 100 lat nastąpiły pewne zmiany urbanistyczne i linie, które były priorytetowe dla naszych przodków, dziś już takimi niekoniecznie są. Takie inwestycje muszą być poprzedzone solidnymi analizami" - zaznaczył.
Pytany, dlaczego samorząd Wielkopolski nie bierze przykładu z Dolnego Śląska, który przejmuje od PKP nieużytkowane linie lokalne i je rewitalizuje, wicemarszałek wskazał, że dolnośląskie inwestycje w odtwarzanie tras owocują niższymi parametrami linii niż te zrealizowane w woj. wielkopolskim.
"Pociągi jadą tam też wolniej, czasem nawet 40 km/h. W części jest to oferta bardziej turystyczna. W Wielkopolsce inwestujemy w linie dla prędkości do 120 km/h. Pociągi są potrzebne i ich wykorzystanie jest racjonalne tylko tam, gdzie przewożone są duże liczby pasażerów, a pasażerowie nie będą zainteresowani jazdą w ślimaczym tempie. Pociąg musi być szybki, sprawny, niezawodny" - zaznaczył samorządowiec.
W tym kontekście przypomniał, że przy obecnych cenach jeden pociąg elektryczny może kosztować ok. 40 mln zł, czyli równowartość kilkunastu autobusów.
Mówiąc o priorytetach transporotowych państwa, Jankowiak wskazał, jak dużym wydatkiem dla budżetu centralnego będą inwestycje w koleje dużych prędkości. "Pytanie, co będzie priorytetem polityki państwa - czy budowa szybkich linii kolejowych, czy utrzymanie i poprawa tego, co jest. Pewnie w tym względzie zapanuje jakiś kompromis, bo pomysłu budowy kolei dużych prędkości na pewno nie powinno się całkowicie zarzucać. Ale nie zapominajmy o liniach, które są ważne z lokalnego punktu widzenia" - powiedział.
W tym kontekście samorządowiec wspomniał o planowanej budowie drogi ekspresowej S11, która południkowo będzie przebiegać przez Wielkopolskę i docelowo połączy Śląsk z Pomorzem Środkowym. "Dla nas ta trasa jest najważniejsza, ale z punktu widzenia polityki całego państwa już nie ma takiego statusu. Ważniejsze okazały się S3 czy S7. To samo dotyczy linii kolejowych" - ocenił.
Pytany o to, co z perspektywy samorządu regionu zmieni planowana budowa tzw. igreka, czyli linii kolei dużych prędkości, która w Wielkopolsce połączy m.in. Kalisz z Poznaniem, a docelowo Poznań, Wrocław, Łódź i Warszawę, wicemarszałek ocenił, że ta inwestycja nie będzie miała kluczowego wpływu na regionalną sieć transportową.
"Zawsze byłem zwolennikiem zmodernizowania, w miarę możliwości, istniejącej linii E20, przebiegającej m.in. przez Konin oraz Kutno, i podniesienia jej prędkości do 250 km/h. Wtedy czas jazdy do Warszawy, czy z Warszawy do Berlina, ewidentnie by się skrócił. Prędkość na linii tzw. igreka ma być wyższa, ale co z tego, jeśli będzie to dłuższa trasa. Per saldo być może czas przejazdu pomiędzy Warszawą i Poznaniem będzie zbliżony w obu wariantach" - powiedział.
"Byłbym za tym, żeby w skali kraju rozwijać KDP. Ale jeżeli mówimy o skomunikowaniu Poznania z Warszawą, to rozwiązanie na istniejącej linii byłoby łatwiejsze do zrealizowania, szybsze i chyba nie takie drogie” - podsumował Wojciech Jankowiak. (PAP)
autorzy: Szymon Kiepel, Rafał Pogrzebny
szk/ rpo/ pad/