Dla zbyt wielu osób jestem niewygodna
Dyrektorka poznańskiego ogrodu zoologicznego w poniedziałek usłyszała zarzuty m.in. przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego i działania na szkodę interesu publicznego. Grozi jej kara do 10 lat więzienia. Prokurator zawiesił ją w pełnieniu funkcji dyrektora zoo i zakazał na czas trwania śledztwa wstępu na teren ogrodu.
"Jestem osobą niewygodną dla wielu: dla polityków w mieście, dla futrzarzy, dla myśliwych, dla wszystkich osób, które krzywdzą zwierzęta, a najbardziej dla tych, którzy mają tutaj swoje układy. Chodzi o to, żebym przestała być dyrektorem zoo w okresie przedwyborczym. Jestem osobą, która od ośmiu lat, wbrew wielu poglądom, prowadzi zoo pod prąd. Dla której najważniejsze są zwierzęta, ich prawa i to, w jaki sposób mogłaby przebiegać rewolucja na rzecz poprawy warunków ich bytowania" – powiedziała w środę Zgrabczyńska.
Dyrektorka poinformowała, że w poniedziałek w kajdankach została doprowadzona do prokuratury. Wcześniej nie pozwolono jej się umyć, przebrać, zabrać leków czy skorzystać z toalety. Tymczasem, zdaniem Zgrabczyńskiej, nic nie uzasadniało takich działań.
„Naruszono moje prawa człowieka. Oczywiście zostanie złożona skarga na tego typu postępowanie, tym bardziej że sprawa znana jest od dwóch lat. W tym czasie toczyły się przesłuchania świadków. Byłam i jestem w pełni dostępna nie tylko pod telefonem, w pracy, w miejscu zamieszkania. Przyjechano po mnie w momencie, kiedy byłam na zwolnieniu lekarskim, o czym urząd miasta był powiadomiony. Byłam w trakcie sprzątania moim zwierzakom: brudna, umorusana, cuchnąca zwierzęcymi odchodami” – powiedziała.
„Tylko taki sposób zatrzymania gwarantował zawieszenie mnie w funkcji dyrektora ogrodu zoologicznego. Gdyby tego nie było, pełniłabym swoją funkcję do momentu rozstrzygnięcia sądu i to sądu prawomocnego” – dodała.
Zgrabczyńska podkreśliła, że wszystkie stawiane jej zarzuty są nieprawdziwe, chybione i nie oparte na faktach.
"Nie przyjęłam jakichkolwiek pieniędzy, jakichkolwiek korzyści majątkowych. Nie jestem też Robin Hoodem: nie zabieram zwierzętom, żeby dać zwierzętom. Nie zabieram bogatemu miastu Poznań, żeby dać ubogiemu azylowi Ewy Zgrabczyńskiej. Nie popełniłam żadnego z czynów, o których mowa w zarzutach” – powiedziała.
Ewa Zgrabczyńska potwierdziła, że we wtorek próbowano jej wręczyć wypowiedzenie, mimo że urząd był powiadomiony, że jest na zwolnieniu lekarskim. Powiedziała, że gdy po jej powrocie do zdrowia prezydent miasta nadal będzie chciał ją zwolnić, to przyjmie wypowiedzenie.
"Z zaciekawieniem przyglądam się, jak się potoczą dalsze losy. Także dlatego, że w przyszłym tygodniu przyjeżdża telewizja ukraińska i telewizja niemiecka oraz przyjeżdża BBC, by kręcić program na temat dyrektorki poznańskiego zoo ratującej zwierzęta. Jestem ciekawa, kto wystąpi w mojej roli” – powiedziała.
W przeszłości dyrektorka zoo zasłynęła m.in. z akcji ratowania tygrysów przewożonych w nieodpowiednich warunkach z Włoch do Rosji.
Pytana o to, czy sugeruje, że z jej zatrzymaniem cokolwiek wspólnego miał prezydent Jacek Jaśkowiak, powiedziała: "niestety wszelkie fakty wskazują na to, że ten aspekt polityczny bardzo przykrego dla mnie zachowania mojego szefa może wchodzić w grę".
Ewa Zgrabczyńska zgodziła się na stosowanie pełnej formy jej nazwiska.
Według ustaleń śledczych Zgrabczyńska nadużyła swoich uprawień i doprowadziła samorząd Poznania do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w łącznej kwocie co najmniej 100 tys. zł. Podejrzana miała potwierdzić wykonanie na rzecz zoo usług, które nigdy nie zostały zrealizowane. Miała korzystać ze służbowego samochodu dla celów prywatnych. Kupioną na potrzeby zoo karmę, szczepionki i lekarstwa przeznaczała dla będących jej własnością zwierząt. Miała zlecać zatrudnionemu w ogrodzie zoologicznym weterynarzowi przeprowadzenie zabiegów medycznych jej czterech szopów i dwóch psów.
Śledczy ustalili, że dyrektorka dwukrotnie poświadczyła nieprawdę w dokumentacji ogrodu zoologicznego. Miała też działać na szkodę swoich wierzycieli, ukrywając na rachunku bankowym innej osoby zagrożone zajęciem komorniczym pieniądze z utworów literackich. Ponadto miała polecić pracownikowi zoo złożenie nieprawdziwych zeznań i zatajenie prawdy o znanych mu nieprawidłowościach.
Poznański magistrat poinformował, że po otrzymaniu szczegółowej treści postawionych przez prokuraturę zarzutów prezydent Poznania zdecydował o rozpoczęciu procedury rozwiązania umowy o pracę z dyrektorką ogrodu zoologicznego. Miasto podkreśliło ponadto, że zoo było w ostatnich latach najczęściej kontrolowaną jednostką miejską. (PAP)
Autor: Rafał Pogrzebny
rpo/ joz/