Dziekan Uniwersytetu Przyrodniczego odwołany za domniemane molestowanie studentek
"Głos Wielkopolski" opisał w sobotę sprawę dziekana jednego z wydziałów UPP, który miał molestować studentki. "Studenci pilnowali koleżanek, żeby nie były z nim sam na sam" - powiedział cytowany w publikacji jeden z anonimowych informatorów gazety. W publikacji przytoczono także wypowiedzi, według których podczas imprezy towarzyszącej konferencji pijany naukowiec miał - podczas tańca - obmacywać kobiety.
W poniedziałek uczelnia wydała oświadczenie, w którym zaznaczono, że władze UPP "kontynuują działania związane z wyjaśnieniem zgłoszeń". "Decyzją Rektora UPP pracownik został odwołany z pełnionej funkcji. Jednocześnie, do czasu wyjaśnienia sprawy, pracownik został odsunięty od prowadzenia zajęć i wykonywania innych czynności zawodowych" - podano w komunikacie.
Dodano, że trwa postępowanie wyjaśniające prowadzone przez rzecznika dyscyplinarnego. "W trosce o jego prawidłowy przebieg na tym etapie nie udzielamy szczegółowych informacji w sprawie. Podkreślamy, że od początku władze Uniwersytetu działają w sposób zdecydowany, zgodny z obowiązującymi przepisami, mając na uwadze dobro społeczności akademickiej" - zaznaczono w oświadczeniu.
Rzeczniczka prasowa UPP Iwona Cieślik powiedziała PAP, że na obecnym etapie uczelnia nie poinformowała o sprawie organów ścigania, bo nie ma ku temu podstaw. "Dalsze działania będą uzależnione od postępowania rzecznika dyscyplinarnego. Bo to on wszytko sprawdzi i w zależności od tego, czego się dowiemy z tego postępowania, będą podejmowane dalsze kroki" - powiedziała.
Cieślik wyjaśniła, że procedurę odwołania naukowca władze uczelni wszczęły w piątek.
W swoim poniedziałkowym oświadczeniu uczelnia zadeklarowała "pełną transparentność podejmowanych działań" i zapewniła, że będzie na bieżąco informować o dalszym przebiegu postępowania.(PAP)
szk/ bar/
