Gaszenie takiego pożaru, jak w Przylepie, jest szczególnie trudne
W Przylepie płonie hala z odpadami. Straż pożarna podała, że w obiekcie składowano także substancje niebezpieczne nieznanego rodzaju. Z ogniem walczy kilkadziesiąt zastępów straży pożarnej.
Z Poznania do Zielonej Góry w sobotę pojechali strażacy ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Chemiczno-Ekologicznego.
Bryg. Sławomir Brandt powiedział PAP, że strażacy z Poznania zabrali ze sobą do Zielonej Góry urządzenia pomiarowe, umożliwiające m.in. analizę gazów. Sprzęt ten był m.in. wykorzystywany podczas organizowanych w Polsce rozgrywek Euro2012 do monitorowania stanu powietrza.
"Strażacy mają też ze sobą chronomatograf gazowy, za pomocą którego mogą badać skład powietrza. Nie ma możliwości pobrania próbek substancji zgromadzonych w palącej się hali. Badając dym możemy ustalić, z czym mamy do czynienia” – powiedział. Jak podkreślił, dzięki przeprowadzonym analizom powietrza będzie wiadomo, jakie może być oddziaływanie palących się chemikaliów na otoczenie.
Rzecznik przyznał, że gaszący pożar strażacy mają do czynienia z trudnym zadaniem. "Pożar tego typu obiektów wielkopowierzchniowych sam w sobie jest wyzwaniem: temperatura bardzo szybko odkształca elementy metalowe hali, to uniemożliwia dojście do źródła pożaru. Działania gaśnicze można prowadzić wyłącznie z zewnątrz. Potrzeba też znacznie więcej wody” – powiedział.
Rzecznik podkreślił, że dodatkowym problemem jest nierozpoznana zawartość płonącej hali. "Jeśli gaszący wiedzą, jakie substancje chemiczne były tam zgromadzone, mogą się lepiej przygotować do działań. Wiedzą, jak zachowają się konkretne chemikalia zmieszane ze sobą czy poddane wysokim temperaturom” – powiedział.
Brandt zauważył tez, że w przypadku pożaru nieznanych substancji chemicznych działania gaśnicze prowadzone są z użyciem aparatów górnych dróg oddechowych.
"Przy tylu zastępach jest to spore wyzwanie logistyczne. W zależności od intensywności pracy taki aparat wystarcza strażakowi na 20-40 minut, potem trzeba wymienić butlę i trzeba te butle na nowo ładować” – wyjaśnił. (PAP)
autor: Rafał Pogrzebny
rpo/ agz/