Ruszył ponowny proces Leszka G.; sprawca śmiertelnego wypadku odpowiada za zabójstwo
Sprawa Leszka G. wróciła do Sądu Okręgowego po tym, jak Sąd Najwyższy - rozpoznając kasację – przekazał sprawę do ponownego rozpoznania sądowi I instancji. SN uznał, że sąd pierwszej instancji był nienależycie obsadzony, ponieważ w jego składzie zasiadał tzw. neosędzia.
Do zdarzeń objętych aktem oskarżenia doszło w czerwcu 2020 roku w miejscowości Bolewice pod Nowym Tomyślem. Prokuratura oskarżyła Leszka G. o to, że "pozbawił życia Romana M. oraz usiłował pozbawić życia Sylwię M.". Z ustaleń śledczych wynika, że Leszek G. kierując samochodem osobowym, umyślnie zjechał na pas ruchu przeznaczony dla pojazdów jadących z przeciwka, doprowadzając do zderzenia z samochodem, którym jechali Roman M. i Sylwia M. Kierowca Roman M. poniósł śmierć na miejscu, natomiast pasażerka doznała poważnych obrażeń.
Leszkowi G. zarzucono także prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu oraz niezatrzymanie pojazdu mimo rozpoczętego za nim pościgu policji. Zdaniem śledczych, oskarżony przed zdarzeniem chciał popełnić samobójstwo z powodu problemów ze swoją ówczesną partnerką; do wypadku miał doprowadzić celowo, a zatem – jak wskazała prokuratura - musiał się liczyć z tym, że swoim działaniem może spowodować śmierć osób jadących w tym pojeździe, stąd przedstawiony mu zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa.
We wtorek w sądzie Leszek G. nie przyznał się do zarzutu zabójstwa. Przyznał się jedynie do spowodowania wypadku, jazdy pod wpływem alkoholu i ucieczki przed policją. W poprzednich wyjaśnieniach, odczytanych przez sąd, oskarżony podkreślał, że przed wypadkiem zatrudniony był jako kierowca. Miał być też chorobliwie zazdrosny o swoją narzeczoną. Przed zdarzeniem kobieta miała powiedzieć mu, że "chce od niego odpocząć". Oskarżony pojechał wtedy na stację benzynową, miał się tam z nią spotkać; kobieta zapewniała go, że wszystko będzie dobrze.
Kiedy oskarżony czekał na narzeczoną na parking podjechał patrol policji, zawiadomiony o tym, że może być tam osoba mająca myśli samobójcze. Policję miała zawiadomić zaniepokojona matka oskarżonego. Leszek G. tłumaczył, że kiedy przyjechała policja i zaczęła go legitymować, to pod wpływem impulsu wsiadł do auta i odjechał. Dodał, że dopiero po pewnym czasie zauważył, że jedzie za nim policja. Wtedy – jak tłumaczył – zauważył, że na poboczu stoi zwierzę i skręcił kierownicą doprowadzając do uderzenia w inne auto. Oskarżony podkreślił, że nie miał zamiaru popełniać samobójstwa. Wskazywał, że ma córkę, ma plany na przyszłość.
We wtorek sąd przesłuchał również świadków, w tym m.in. policjantów, którzy wówczas legitymowali oskarżonego i byli świadkami wypadku, a także ówczesną narzeczoną mężczyzny.
Jeden z obrońców oskarżonego adw. Grzegorz Rose poinformował także sąd, że w porozumieniu z pełnomocnikiem oskarżycieli posiłkowych wstępnie ustalili, że będzie skierowany wniosek o skierowanie sprawy do mediacji.
Kolejny termin rozprawy wyznaczono na czerwiec.
Pierwszy proces mężczyzny ruszył w grudniu 2021 roku. W lutym 2022 roku Sąd Okręgowy uznał oskarżonego winnym wszystkich zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę łączną 11 lat i dwóch miesięcy więzienia. Orzekł także wobec oskarżonego m.in. 8-letni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych, a także zadośćuczynienie w wysokości 50 tys. zł na rzecz Sylwii M., oraz 10 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
Apelację od tego wyroku złożył prokurator, pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych oraz obrońcy oskarżonego. W listopadzie 2022 roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu wydał prawomocny wyrok w tej sprawie i wymierzył Leszkowi G. karę łączną 15 lat więzienia.
W sprawie skierowano kasacje do SN. W 2024 roku SN uchylił wyrok i skierował sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd I instancji. Leszek G. opuścił zakład karny i został objęty wolnościowymi środkami zapobiegawczymi.
Prokurator Karol Talaga z Prokuratury Rejonowej w Nowym Tomyślu powiedział mediom przed rozpoczęciem wtorkowej rozprawy, że "SN w żaden sposób nie zakwestionował przyjętej w tej sprawie kwalifikacji prawnej, zabójstwa".
"Zdaniem SN sąd I instancji był nieprawidłowo obsadzony, czyli przez tzw. neosędziego i tylko to było przyczyną uchylenia wyroku. Natomiast SN w żaden sposób nie odnosił się jak gdyby merytorycznie do sprawy" – wskazał.
Dodał, że w ocenie prokuratury dowody w tej sprawie są niepodważalne. "Kara, która zapadła przed Sądem Apelacyjnym w Poznaniu – 15 lat pozbawienia wolności - była dla nas satysfakcjonująca, i o taką karę będziemy walczyć" – powiedział.(PAP)
ajw/ mark/
