W przyszłym tygodniu wyrok ws. zabójstwa w Lusówku; oskarżony miał opisać zbrodnię w pamiętniku
Sąd Okręgowy w Poznaniu zakończył w czwartek proces Grzegorza L. oskarżonego o zabójstwo adopcyjnego ojca w Lusówku. Prokuratura żąda dla oskarżonego kary 25 lat więzienia. Prokurator Przemysław Frąckowiak szczegółowo odniósł się w mowie końcowej do zebranego w sprawie materiału dowodowego, w tym zeznań świadków oraz wyników badania wariografem.
Prokurator podkreślił również, że w jego ocenie pamiętnik oskarżonego „nie jest to żaden utwór literacki, który oskarżony - jak sam mówi - miał wydać. Jest to bowiem swego rodzaju spowiedź za popełnione grzechy i chęć odkupienia win”. Dodał, że świadczy o tym wprost fragment, w którym oskarżony zwracając się do konkretnej osoby napisał, że „jeżeli to czyta, to on – czyli oskarżony – prawdopodobnie już nie żyje. Ten pamiętnik nie miał ujrzeć światła dziennego za życia oskarżonego - ale stało się inaczej” – powiedział.
Obrońca oskarżonego adw. Jędrzej Kubera wniósł o uniewinnienie. Z kolei sam oskarżony na ostatniej rozprawie przed sądem podkreślał, że „tego postępowania karnego, w ogóle nie powinno być”. Oskarżony przekonywał, że śmierć ojczyma nastąpiła wskutek zawału, przed jego wpadnięciem do wody, i nie miał on z tym zdarzeniem nic wspólnego. Dodał także, że w jego opinii „jedynymi katalizatorami dla śledczych, dla wznowienia postępowania w sprawie tej smutnej, aczkolwiek jednoznacznej śmierci mojego ojczyma były zeznania osób, które miały świadomość, że miałem zamiar napisania książki, której tworzyłem zapiski - określone przez prokuratora pamiętnikiem - które w dużej mierze zawierały fikcję przeplatającą się z faktami”.
„Jeśli ja siedzę na ławie oskarżonych za fantazję, to gdzie powinien siedzieć dziś prokurator, który powinien oskarżać sprawców zabronionych czynów, a nie oskarżać ludzi o niestworzone czyny, które nie miały nigdy miejsca” – podkreślił.
Oskarżony zwrócił się do sądu „o sprawiedliwość, która jest poparta faktami, a nie chorą ambicją prokuratora”. „Jeśli w ocenie sądu bez wątpliwości miała miejsce zbrodnia, którą miałem popełnić - bez wątpienia - to zasługuję na najsurowszy wymiar kary. A jeśli w ocenie sądu jest inaczej – wnoszę o uniewinnienie” – powiedział.
Sąd Okręgowy w Poznaniu wyda wyrok w tej sprawie w przyszłym tygodniu.
Do zdarzenia doszło w maju 2015 roku. Wtedy w wodach jeziora Lusowskiego w Wielkopolsce odnaleziono zwłoki mężczyzny. Początkowo zakładano, że śmierć nastąpiła w wyniku utonięcia; dopiero po latach udało się szczegółowo wyjaśnić okoliczności tego zdarzenia.
Sprawą śmierci mężczyzny w podpoznańskim Lusówku zajmowali się śledczy z Prokuratury Rejonowej Poznań Grunwald i funkcjonariusze tzw. Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Wykonując czynności procesowe w innym postępowaniu, dotarli do notesów należących do Grzegorza L. W jednym z nich, w rozdziale zatytułowanym "Zemsta po latach", odkryli opis zabójstwa, jakiego miał dokonać Grzegorz L. Mężczyzna w pamiętnikach, stosując retrospekcję, miał opisywać swoje życie od narodzin do śmierci swojej matki, w tym krzywdy, jakich doznał od swojego ojca w dzieciństwie.
Prokuratura w akcie oskarżenia – skierowanym do sądu w 2021 roku - zarzuciła Grzegorzowi L., że 26 maja 2015 roku w podpoznańskim Lusówku zabił swojego adopcyjnego ojca, zrzucając go z pomostu do wody, a czynu tego dokonał "w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie"; chodziło o zemstę m.in. za złe traktowanie go w dzieciństwie. Grzegorz L. nie przyznał się do zabójstwa ojca; zaprzeczył, by miał z jego śmiercią cokolwiek wspólnego, a także podkreślił, że jego zapiski "to fikcja literacka".
Oskarżonemu za zarzucane przestępstwo grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności. (PAP)
autor: Anna Jowsa
ajw/ akub/