Duże problemy kajakarzy i wioślarzy z powodu braku wody na Torze Regatowym Malta
Tradycyjnie co cztery lata woda ze sztucznego Jeziora Maltańskiego jest spuszczana, a następnie dno akwenu jest gruntownie czyszczone i sprzątane, także ze śmieci, których tony zalegają w zbiorniku. Cały proces rozpoczął się jesienią ubiegłego roku, ale wciąż trwa i jego końca nie widać. Ze względu na trwającą od wielu tygodni suszę, wody jest obecnie bardzo mało.
"Osoby zarządzające Maltą najwyraźniej popadły w rutynę i podjęły błędne decyzje. Nie można zwalać całej winy na to, że deszcz nie pada. Zdecydowanie za późno zaczęto napełniać jezioro, to powinno zacząć się już w lutym, a nie w połowie marca" – powiedział PAP prezes Wielkopolskiego Związku Kajakowego Ireneusz Pracharczyk.
W podobnym tonie wypowiadał się szef Wielkopolskiego Związku Towarzystw Wioślarskich Aleksander Daniel.
"Jedna błędna decyzja i opóźnienie napełniania wodą jeziora przyniosła ogromne konsekwencje. Sytuacja hydrologiczna znana jest od wielu lat. Komuś wydawało się, że jak zrobimy tak jak cztery, czy osiem lat temu, kiedy to w 50 dni woda wypełniła Maltę, to wystarczy. Zgadzam się z tą opinią, że za późno zaczęto napełniać jezioro, zabrakło tutaj wyobraźni. Nie można wszystkiego zrzucać na przyrodę" - skomentował.
Filip Borowiak, rzecznik Poznańskich Ośrodków Sportu i Rekreacji, które zarządzają obiektem, przyznał, że nigdy dotąd taka sytuacja nie miała miejsca.
"Bazowaliśmy na naszym doświadczeniu i początek napełniania Malty nie wskazywał na to, że mogą się pojawić problemy. Jest niestety bardzo mało wody w korycie Cybiny (rzeka dopływająca do jeziora – PAP), mamy suszę hydrologiczną. Jesteśmy w kontakcie z Wodami Polskimi, współpracujemy z Lasami Państwowymi, które wspólnie z nami próbują znaleźć rozwiązanie" – wyjaśnił.
Tor Regatowy Malta to jeden z najlepiej ocenianych tego obiektów na świecie. Odbywały się tu największe imprezy w kajakarstwie i wioślarstwie, na czele z mistrzostwami świata. Brak wody oznacza spore kłopoty dla organizatorów zawodów. Polski Związek Towarzystw Wioślarskich tydzień temu przeniósł zaplanowane na koniec kwietnia centralne regaty otwarcia sezonu z Poznania do Kruszwicy. W najbliższy weekend miał odbyć się kajakarski memoriał Rafała Piszcza dedykowany przede wszystkim młodym zawodnikom, ale przesunięto go na Wielką Sobotę.
Za półtora miesiąca w dniach 22-25 maja w stolicy Wielkopolski odbędzie się Puchar Świata w kajakarstwie. Impreza póki co nie jest jeszcze zagrożona, ale nie oznacza to, że organizatorzy mogą spać spokojnie.
"Przez myśl mi przechodzi, że te zawody mogą być są zagrożone, ale boję się myśleć, co by było, gdyby te regaty się nie odbyły. Nie dostaniemy już żadnej liczącej się imprezy, a dodatkowo mogliby nam zabrać mistrzostwa świata zaplanowane na przyszły rok. A to już by była tragedia" – podkreślił Pracharczyk.
Przekładane zawody to nie jedyny kłopot, z jakimi muszą borykać się sportowcy i kluby. Wprawdzie kajakarze zaczęli już trenować na Malcie na krótkich odcinkach, lecz wioślarze potrzebują lepszych warunków, czyli zdecydowanie więcej wody.
"Wioślarze mogą wejść do łódki tylko z pomostu. To jest drogi sprzęt, ósemka kosztuje nawet 200 tysięcy złotych i nikt sobie nie pozwoli na to, żeby szurać nią dnie. Na Malcie woda musi mieć głębokość 3,20 m" – Daniel.
Jak dodał, dziennie nawet kilkaset osób trenuje na Malcie, a jedyną alternatywą jest pływanie na Warcie. Tyle, że dla bardzo młodych wioślarzy może być to trochę niebezpieczne.
"Nie możemy nagle wszystkich puścić na Wartę, poza tym inaczej pływa się na wodzie stojącej, a inaczej na wartkiej rzece. Na Warcie mogą trenować bardziej doświadczeni wioślarze. W związku z tą sytuacją, zawodnicy nie mieli dostatecznej możliwości przygotowania się do sezonu, bowiem przepłynęli zdecydowanie mniej kilometrów niż zwykle. To może wpłynąć na ich występy na regatach kwalifikacyjnych, które decydują o powołaniach do kadry. To się też odbije się na wynikach na imprezach międzynarodowych – po prostu przywieziemy mniej medali" – tłumaczył Daniel.
Sternik WZTW wspomniał też o dodatkowych kosztach, jakie niesie za sobą sytuacją związana z torem regatowym. Przeniesienie zawodów do Kruszwicy to jego zdaniem koszt ok. 80-90 tysięcy złotych, które będą musiały wyłożyć poznańskie kluby na transport i zakwaterowanie.
"Dodatkowo kluby musiały opłacić za nieplanowane zgrupowanie w Rogoźnie – przez tydzień trenowało tam aż 170 zawodników. Wioślarze Posnanii będą teraz dojeżdżać do Kórnika, żeby trenować na tamtejszym jeziorze – to kolejne koszty. Ale też straty poniesie POSiR, bo nie otrzyma pieniędzy z tytułu dzierżawy hangarów, czy wynajmu toru na zawody i zgrupowania" - wyliczał Daniel.
Kajakarzom i wioślarzom pozostaje czekać na dar natury w postaci deszczu. Prognozy pogody na najbliższe dni pod tym względem nie są jednak obiecujące.
"Niech przyjdzie jakaś konkretna burza, niech poleje przez cztery, pięć dni, to może sytuacja trochę się poprawi" - podsumował Pracharczyk.
autor: Marcin Pawlicki
lic/ cegl/
