Ekstraklasa piłkarska - Lech i Warta w derbach o odwrócenie złej serii
W Lechu po kolejnych trzech meczach bez zwycięstwa w lidze oraz odpadnięciu z Pucharu Polski atmosfera jest dość napięta. Podopieczni trenera Mariusza Rumaka szybko zniwelowali straty do czołówki, ale znów zaczynają tracić do niej dystans. Zadziwiająca jest też nieskuteczność "Kolejorza", bowiem do 330 minut bez gola w lidze doliczyć trzeba kolejne 120 ze spotkania Pucharu Polski, w którym lechici przegrali z Pogonią Szczecin 0:1.
"Jesteśmy świadomi tego, co się dzieje, nad czym trzeba pracować, każdy trening jest temu poświęcony. Mam nadzieję, że już w piątek trafimy do siatki. Mamy świadomość, że udało nam się poprawić grę w defensywie, poprawiliśmy momenty, w których traciliśmy gole. Natomiast wciąż jest dużo mankamentów w naszej grze w ataku pozycyjnym, ale także w kontrataku po szybkim odbiorze piłki" – tłumaczył Rumak na konferencji prasowej.
Jak dodał, na treningach wszystkie działania ukierunkowane są na to, by zespół był groźniejszy właśnie w momencie posiadania piłki.
"Często tracimy pewność siebie i sami sobie utrudniamy sytuacje zamiast szukać prostych rozwiązań w kontrataku. Jeśli uda nam się przełożyć pewne zasady i zachowania z treningu na mecz, to wówczas będzie można powiedzieć, że jest postęp" – zaznaczył szkoleniowiec.
Warta odkąd wróciła do ekstraklasy (latem 2020 roku), rozegrała w niej siedem meczów ligowych z rywalem zza miedzy i wszystkie przegrała. Większość spotkań była bardzo jednak wyrównana, a często pojedynki rozstrzygane były w końcówkach.
"Jak przychodziłem do Warty, wszyscy życzyli mi, żeby udało mi się Rakowowi strzelić gola, bo wcześniej kilka spotkań drużyna przegrała z częstochowianami do zera. Udało się strzelić bramkę, potem dwukrotnie zremisować i w końcu miesiąc temu wygraliśmy. Każda passa ma swój koniec – może Lech się przełamie i strzeli gola, ale to my zdobędziemy w końcu punkty" – przyznał opiekun warciarzy Dawid Szulczek.
Jego drużyna w poniedziałek niespodziewanie przegrała mecz u siebie z ostatnim w tabeli ŁKS Łódź (0:1), choć pokazała się z bardzo dobrej strony.
"Musimy połączyć styl gry z meczu z ŁKS ze skutecznością. Mecze z Lechem zawsze były wyjątkowe, ale też nie chciałbym, aby moi piłkarze podchodzili do tego spotkania w ten sposób. Wyjedziemy na boisko z odpowiednią pokorą, ale bez jakiegoś paraliżu. Stać nas na to, żeby zagrać taki mecz na Bułgarskiej jak przed rokiem. Przegrywaliśmy 0:1, ale mieliśmy sporo sytuacji, żeby doprowadzić do wyrównania. A drugą bramkę straciliśmy w samej końcówce" – wspomniał.
Brak podstawowych napastników to rzecz, która łączy oba kluby. Tak jak z utęsknieniem Szulczek czeka na powrót Adama Zrelaka, tak samo Rumak nie może doczekać się na wyjście na boisko Mikaela Ishaka. Szwed trenuje z zespołem, ale jego powrót do kadry meczowej wciąż jest odwlekany.
"Udział Adama w derbach jest wykluczony. Wygląda natomiast jak maszyna i choć w tym sezonie nie dogoni już Erika Exposito, to na pewno jeszcze da dużo dobrego Warcie" – podkreślił Szulczek.
Rumak też ma ograniczone pole manewru, bowiem oprócz Ishaka poza składem pozostają Filip Dagerstal i Afonso Sousa.
"Nieobecność jednego z najlepszych napastników w Polsce jest dla nas sporym osłabieniem. Z kolei brak Afonso sprawia, że nasza kreatywność w trzeciej tercji boiska jest zupełnie inna. On widzi o wiele więcej niż inni i potrafi zagrać piłkę jak mało kto" – przyznał.
Wspólne konferencje trenerów przed derbami stolicy Wielkopolski stały się już tradycją. Jak zauważono, pracujący od dwóch i pół roku Szulczek zasiadł do stołu z trzecim już szkoleniowcem Lecha (wcześniej grał przeciwko Maciejowi Skorży i Johnowi van den Bromowi).
"Mam dobre +kwity+ na ludzi zarządzający Wartą, dlatego wciąż tu siedzę. A tak poważnie, to dla mnie duża nobilitacja. Jestem bardzo wdzięczny za to, że otrzymałem taką szansę i staram się to szansę spłacać. Też mieliśmy swoje kryzysy, było sześć meczów bez zwycięstwa na przełomie sezonów. W Lechu w takich momentach może zmienia się trenera, a w Warcie się tego nie robi, bo znamy swoje miejsce w szeregu. Wiemy po prostu, że takie sytuacje mogą nam się zdarzyć" - wyjaśnił trener warciarzy.
W derbach Lech może liczyć na wsparcie swoich fanów, którzy w zdecydowanej większości wypełnią stadion. Spodziewana frekwencja nie jest jednak oszałamiająca, bowiem na dzień przed spotkaniem sprzedano ok. 20 tysięcy biletów. Jesienią, gdy derby także były rozgrywane na Enea Stadionie (Warta była gospodarzem), na trybunach zasiadło ponad 28 400; lechici wygrali wówczas 2:0.
Spotkanie 25. kolejki Lech - Warta rozegrane zostanie w piątek o godz. 20.30. (PAP)
autor: Marcin Pawlicki
lic/ cegl/