reklama
kategoria: Sport
14 wrzesień 2024

Każdy z nas musi zrobić rachunek sumienia (wywiad)

zdjęcie: Każdy z nas musi zrobić rachunek sumienia (wywiad) / 47274850
47274850
Trener kadry kajakarek Tomasz Kryk nie ukrywa, że choć od zakończenia igrzysk minął już miesiąc, nieudany występ w Paryżu wciąż spędza mu sen z powiek. Nie unika też odpowiedzialności za wynik. "Każdy z nas musi zrobić rachunek sumienia" – przyznał w wywiadzie dla PAP.
REKLAMA

Polska Agencja Prasowa: Kajakarki po raz pierwszy od 28 lat wróciły z igrzysk do kraju bez medalu, choć apetyty przed zawodami były ogromne. Czy dziś, nieco ponad miesiąc od zakończenia rywalizacji w Paryżu, zna pan już przyczyny nieudanego występu?

Tomasz Kryk: To jest pytanie, które po tych kilku tygodniach wciąż spędza mi sen z powiek. Nadal jest we mnie sporo emocji. Jestem w takim punkcie mojej kariery trenerskiej, że na pewno nie będę przerzucał odpowiedzialności za wynik na nikogo. Zwykle jest tak, że gdy wygrywamy, to jest wielu ojców sukcesu i nawet nikt się nie pyta o jego przyczyny. Po porażce najchętniej rozliczylibyśmy przede wszystkim trenera. W przeszłości po nieudanych startach, zawsze starałem się szukać obiektywnych przyczyn. Dzisiaj też tak uważam, że każdą zmianę, czy poprawę, musimy zacząć od siebie. Każdy z nas musi zrobić swój rachunek sumienia, bo jeśli nie zaakceptujemy tego, że popełniliśmy błędy – dziewczyny indywidualne, czy ja jako trener – to nie ruszymy do przodu.

PAP: Gdyby można było cofnąć czas, zmieniłby pan coś w przygotowaniach, dokonał roszad w osadach?

T.K.: Baliśmy się w tym sezonie wyjść ze swojej strefy komfortu i zaakceptowaliśmy pewien stan rzeczy, że czwórka to czwórka, dwójka to dwójka. Te osady sprawdzały się w ostatnich sezonach, więc uznaliśmy, że po co szukać coś nowego. Natomiast nie jest powiedziane, że zmiany personalne przyniosłyby efekt. Czas minął, a rozgrzebywanie na zewnątrz przyczyn porażki niczego nie zmieni, a jedynie wprowadza nerwowość i może pojawić się tylko jakaś wzajemna niechęć.

PAP: Oczekiwania wobec pana grupy zawsze były duże, ale też zawodniczki radziły sobie z presją. Może w Paryżu było inaczej i nie udźwignęły tego dodatkowego balastu?

T.K.: Nie wiem, czy ta cała otoczka medialna, stworzenie tej marki +atomówki+ było do końca właściwe. Presja na pewno była, ale my do tej pory potrafiliśmy sobie z nią radzić. Z drugiej strony w Paryżu było nieco inaczej niż w Rio de Janeiro czy Tokio. Na ostatnich igrzyskach każda z zawodniczek miała na trybunach kilka bliskich sobie osób – rodziców, partnerów, czy przyjaciół, z którymi mogły się spotkać. Wcześniej było inaczej – w Japonii ze względu na pandemię w ogóle nie było kibiców, byliśmy niemal zupełnie odcięci. W Brazylii też za wielu ich nie było, bo też daleko i drogo.

- W ostatnim czasie doszło kilka rzeczy nie do końca związanych ze sportem – nagrody, wyróżnienia. Martyna z Heleną były w dziesiątce plebiscytu +Przeglądu Sportowego+, Adrianna Kąkol otrzymała tytuł Nadziei Olimpijskiej. Część dziewczyn została wcielona do wojska, co rodzi pewne zobowiązania. Kilka zawodniczek ma też sponsorów w postaci spółek Skarbu Państwa czy prywatnych, a to też wiąże się z dodatkowymi obowiązkami. Natomiast - czy ktoś pracuje mentalnie ze sportowcem, jak skutecznie oddzielić te sprawy od tego, co istotne? Ja nie raz powtarzałem dziewczynom, że jak nie będzie wyniku sportowego, to nie będzie spotkania z ministrem, stypendiów, spółek Skarbu Państwa, plebiscytów i wywiadów. Te proporcje chyba ostatnio zostały zachwiane, a nawet odwrócone.

PAP: Przed igrzyskami nic nie zwiastowało, że może coś złego się wydarzyć. Wspominał pan, że w lipcu podopieczne podczas testów wydolnościowych poprawiły swoje wcześniejsze wyniki.

T.K.: Pięć spośród sześciu zawodniczek kadry olimpijskiej podczas badań w Instytucie Sportu na trzy tygodnie przed startem w Paryżu osiągnęło życiowe rezultaty w teście mocy maksymalnej, który jest najbardziej miarodajny i wiarygodny w kwestii wysiłku w wyścigach do dwóch minut. Zresztą zrobiliśmy badania całego stanu zdrowia, które nie wykazały żadnych przesłanek, że dziewczyny są przemęczone, czy przetrenowane. W Mediolanie, w trakcie ostatniego zgrupowania przed startem w Paryżu, był z nami Arkadiusz Mąkinia, który pomaga naszej grupie w trenowaniu startów. W tym aspekcie zawodniczki też osiągnęły najlepsze parametry w ostatnich trzech latach. Czasy, jakie dziewczyny wykręcały na treningach w jedynkach na 300 m, a także czwórka na 500 m, były bardzo optymistyczne.

PAP: Pierwszy dzień startów był też dość udany, czwórka bezpośrednio awansowała do finału, a w dwójkach obie osady w eliminacjach zaprezentowały się solidnie.

T.K.: Przedbieg w wykonaniu czwórki nie był do końca dobry, widać było sporo nerwowości, spięcia. Uznaliśmy, że to po prostu pierwszy start na igrzyskach, takie przetarcie, a następne biegi będą lepsze. I faktycznie tak było - dwie godziny później były kwalifikacje dwójek - Karolina Naja i Ania Puławska uzyskały drugi czas eliminacji i był to ich najlepszy wyścig na igrzyskach. Martyna Klatt i Helena Wiśniewska miały z kolei trzeci czas i też pewnie awansowały do półfinału.

PAP: Czwarte miejsce czwórki zostało przyjęte z rozczarowaniem, a jak się później okazało, był to najlepszy wynik polskiego kajakarstwa klasycznego na tych igrzyskach. Tyle, że po tym finale w pana grupie jakby wszystko się posypało. Brak awansu żadnej z dwójek do finału A był wręcz katastrofą.

T.K.: Faktycznie, to poszło lawinowo. Po tamtym finale pojawiło się sporo negatywnych komentarzy, było też wiele emocji na trybunach. Nie wiadomo co byłoby, gdyby czwórka zdobyła brąz, bowiem do podium niewiele zabrakło. To jest jednak tylko gdybanie. Kolejność finałów w Paryżu była odwrócona względem programu w Tokio, czy w Rio de Janeiro. Wtedy zaczynaliśmy dwójkami i jedynkami na 200 m, mieliśmy już medale przed startem czwórek.

PAP: Skończył pan właśnie 16. sezon pracy z kadrą kajakarek. Czy nie czuje pan już jakiegoś wypalenia albo chęci dłuższego odpoczynku?

T.K.: Mam 54 lata i jest to uznawane za optymalny wiek w pracy trenera. Mam jeszcze sporo sił, wiele pomysłów i chcę kontynuować tę pracę. Jestem po rozmowach z niektórymi zawodniczkami, one dały mi jasny sygnał, że nadal chcą ze mną pracować. Czekają nas niedługo wybory w Polskim Związku Kajakowym, a prawem każdego prezesa jest dobór personalny, także w kwestiach szkoleniowych. Nie wiem więc, czy otrzymam zaufanie od władz związku na kolejne cztery sezony. Po igrzyskach nie było jeszcze żadnych rozmów z kierownictwem.

PAP: Czy kajakarki mogą liczyć na dłuższe urlopy po olimpijskim starcie?

T.K.: Sygnalizowałem już wcześniej moim zawodniczkom, że niezależnie od sytuacji wynikowej w Paryżu, na pierwszym zgrupowaniu spotkamy się dopiero w styczniu przyszłego roku. Podobnie zresztą było po igrzyskach w Tokio. Kilka dziewczyn wciąż studiuje, dla nich to okazja nadrobić zaległości na uczelniach, ale także więcej czasu spędzić z rodziną. Czasami zastanawiam się, czy brak takiego dłuższego wolnego też nie był przyczyną takiego, a nie innego wyniku w Paryżu. Ze względu na obowiązujący w Polsce system stypendialny, nie możemy sobie pozwolić na luźniejsze potraktowanie roku poolimpijskiego. Dziewczyny cały czas muszą te wyniki potwierdzać, podczas gdy wielu czołowych zawodników czasami w ogóle nie startuje w sezonie po igrzyskach.

Rozmawiał: Marcin Pawlicki (PAP)

lic/ cegl/

PRZECZYTAJ JESZCZE
Materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez [nazwa administratora portalu] na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.
pogoda Poznań
-2°C
wschód słońca: 07:48
zachód słońca: 16:17
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Poznaniu

kiedy
2025-01-19 15:30
miejsce
Kino Teatr Apollo, Poznań, ul....
wstęp biletowany
kiedy
2025-01-19 15:30
miejsce
Collegium Da Vinci - Aula Artis,...
wstęp biletowany
kiedy
2025-01-19 17:00
miejsce
Scena Wspólna, Poznań, ul....
wstęp biletowany
kiedy
2025-01-19 18:00
miejsce
Aula UAM, Poznań, ul. Wieniawskiego 1
wstęp biletowany